Nawigacja

Aktualności

75. rocznica bitwy pod Kuryłówką

7 maja 2020 r. prezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Jarosław Szarek i dyrektor rzeszowskiego oddziału IPN dr Dariusz Iwaneczko oddali hołd poległym w walce żołnierzom i zamordowanym mieszkańcom wsi Kuryłówka. Złożyli kwiaty pod pomnikiem upamiętniającym Bitwę pod Kuryłówką oraz zapalili znicze na grobach – m.in. na mogile Józefa Zadzierskiego ps. „Wołyniak” na cmentarzu w Tarnawcu.

6 maja 2020 r. obchodzimy 75. rocznicę bitwy pod Kuryłówką, która należy do największych zwycięskich bojów żołnierzy podziemia antykomunistycznego w 1945 r.  Walki pod Kuryłówką zostały upamiętnione na Grobie Nieznanego Żołnierza napisem na jednej z tablic, a 6 maja 2018 r. we wsi odsłonięto pomnik Bitwy pod Kuryłówką. Tegoroczne uroczystości w związku zagrożeniami wynikającymi z epidemii koronawirusa będą miały ograniczony charakter. 

 

Bitwa pod Kuryłówką 6 V 1945 r.

W czasie okupacji niemieckiej Okręg Rzeszowski Narodowej Organizacji Wojskowej (NOW) należał do najlepiej zorganizowanych i zakonspirowanych struktur tej organizacji w skali całego kraju (liczebność Okręgu jest szacowana na 4-6 tys. żołnierzy; do tej liczby należy jeszcze dodać 1,5-2 tys. członkiń Narodowej Organizacji Wojskowej Kobiet). W jego skład wchodziły powiaty: Nisko (ze Stalową Wolą), Tarnobrzeg, Rzeszów, Kolbuszowa (od przełomu 1940/41 r. jedyny zorganizowany w tym powiecie obwód sokołowski podporządkowany został komendzie powiatu łańcuckiego), Łańcut, Przeworsk, Jarosław, Przemyśl, Lubaczów (od lata 1941 r.), oraz od połowy 1943 r. Mielec. Komendantem Okręgu Rzeszowskiego NOW (nazywanego powszechnie Centralnym Okręgiem Przemysłowym – „COP”) był Kazimierz Mirecki (ps. „Kazimierz”, „Tadeusz”, Żmuda”), pełniący jednocześnie funkcję prezesa zarządu okręgowego Stronnictwa Narodowego (SN). Pion polityczny podziemia narodowego – w przeciwieństwie do pionu wojskowego – był na Rzeszowszczyźnie zdecydowanie słabiej rozbudowany. Zarządy powiatowe i koła SN zostały zorganizowane tylko w kilku powiatach. Kazimierz Mirecki, mimo formalnego podporządkowania się rozkazowi scalenia NOW z AK, rozkazu tego nie wykonywał i proces scalania w swoim Okręgu hamował. Akcję scaleniową zakończono tutaj dopiero w marcu 1944 r., a „Żmuda” został II zastępcą płk. Kazimierza Putka ps. „Zworny”, komendanta Podokręgu AK Rzeszów. Mirecki nie należał do entuzjastów akcji „Burza” i był przeciwny ujawnianiu się oddziałów AK wobec Sowietów. Stronnictwo Narodowe nie miało bowiem żadnych złudzeń, że nadchodząca Armia Czerwona, usuwająca Niemców z ziem polskich, nie jest zainteresowana odbudową suwerennego i niepodległego państwa polskiego, że nastąpi „druga okupacja”, znana zresztą dobrze z praktyki lat 1939-1941 nie tylko na Kresach, ale także w tej części tzw. „Zachodniej Białorusi”, która obejmowała Białystok i Łomżę. W końcu lipca 1944 r. – gdy na Rzeszowszczyznę wkraczała Armia Czerwona, a żołnierze Podokręgu AK Rzeszów rozpoczęli realizację „Burzy” – najpierw w Leżajsku, a kilka dni później w Jarosławiu odbyły się narady kierownictwa Okręgu Rzeszowskiego NOW. Wzięli w nich również udział oficerowie z rozwiązanego  23 lipca oddziału partyzanckiego Franciszka Przysiężniaka ps. „Ojciec Jan”, „Marek”. Owocem tych spotkań był Rozkaz nr 1 dla oficerów i dowódców NOW, wydany przez Mireckiego 2 VIII 1944 r. Komendant Okręgu Rzeszowskiego NOW, po konstatacji niebezpieczeństwa, jakie dla niepodległości Polski niosło wkroczenie na jej terytorium wojsk sowieckich, nakazywał w nim m.in.: „Przy ujawnianiu się AK oddziały NOW, które zobowiązane są dzielić losy całej AK zachowują jak największą czujność i będą się w granicach możliwości jak najwięcej konspirować. (...) Ze względu na ciężką nową sytuację, należy unikać łączenia oddziałów NOW z innymi, a raczej ze względów zasadniczych starać się o zachowanie jak największej niezależności organizacyjnej. (...) NOW musi stać się kośćcem ideowym przyszłej armii i całego narodu.” Dowódcy NOW mieli również zorganizować kontrwywiad w oddziałach AK – zwłaszcza wywodzących się z pepeesowskiej Gwardii Ludowej oraz Batalionów Chłopskich, „które łatwo mogły ulec hasłom komunistycznym, gdyż zorganizowane były w duchu klasowym” – w swoich zaś wzmocnić karność i dyscyplinę. Mirecki polecał wreszcie dowódcom zachowywać łączność z władzami Okręgu oraz w miarę możliwości dozbrajać swoje oddziały oraz zabezpieczać ludność polską przed napadami i rabunkami ze strony UPA. Cytowany rozkaz „Żmudy” był początkiem wyodrębniania oddziałów Okręgu Rzeszowskiego NOW ze struktur Podokręgu AK Rzeszów. Oznaczał więc rozpoczęcie procesu, który w skali kraju nastąpił kilka miesięcy później, w listopadzie 1944 r., tj. w momencie utworzenia Narodowego Zjednoczenia Wojskowego (NZW). „Żmuda” zdecydowanie sceptycznie odnosił się do przygotowywanych przez komendę Podokręgu AK Rzeszów planów koncentracji 24 DP AK i tzw. zbrojnego ujawnienia się, które miało nastąpić w pierwszej połowie września 1944 r. Jak się wydaje, taktyka przyjęta przez Mireckiego latem 1944 r. uchroniła Okręg Rzeszowski NOW przed dekonspiracją i miała niewątpliwy wpływ na przyszłą – prawie trzyletnią – aktywność zbrojnego podziemia narodowego na Rzeszowszczyźnie.  

 

 

Tymczasem na Rzeszowszczyźnie nasilał się terror sowieckiego aparatu bezpieczeństwa (NKWD i kontrrazwiedki) oraz Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego wymierzony w struktury Polskiego Państwa Podziemnego. Szczególnie dotkliwe było aresztowanie przez kontrwywiad I Frontu Ukraińskiego w nocy z 12/13 grudnia 1944 r. płk. Kazimierza Putka „Zwornego” i grupy oficerów jego sztabu. Straty ponosiło również – w mniejszym chyba stopniu zdekonspirowane podczas „Burzy” – podziemie narodowe. M.in. 10 grudnia aresztowany został w Przeworsku Mieczysław Mrzygłód ps. „Gałecki”, adiutant „Żmudy”, a dzień później w Jarosławiu mjr Antoni Chorocej ps. „Pomian”, komendant powiatowy NOW w Jarosławiu, a po scaleniu zastępca komendanta Obwodu AK Jarosław. Natomiast Józefowi Zadzierskiemu „Wołyniakowi” – dowódcy oddziału dyspozycyjnego komendy Okręgu Rzeszowskiego NOW – aresztowanemu przez Sowietów jeszcze 11 września, przewiezionemu do WUBP w Rzeszowie i osadzonemu w więzieniu na Zamku, a następnie przekazanemu NKWD, udało się w 24 listopada szczęśliwie zbiec z transportu ponad 1200 polskich wywiezionych z obozu w Bakończycach pod Przemyślem do łagru w Borowiczach w obwodzie nowogrodzkim. W takiej sytuacji, 26 II 1945 r. – przeszło miesiąc po rozwiązaniu AK – Mirecki wydał Rozkaz nr 1/45,  formalnie wznawiający działalność Okręgu Rzeszowskiego NZW (kolejne krypt.: „San „P-44”, „Dniestr”, „303”) „samodzielnie, tak jak od września 1939 r. do chwili scalenia” (w okręgu tym Narodowe Zjednoczenie Wojskowe – powstałe niemal wyłącznie na bazie NOW – występowało nadal pod nazwą Narodowej Organizacji Wojskowej). Rozkazem tym „Żmuda” mianował komendantów w 7 powiatach (Przemyśl. Jarosław, Przeworsk, Łańcut. Nisko, Tarnobrzeg i Mielec) oraz nakazywał im zorganizowanie komend powiatowych i struktur terenowych. Miano przy tym uchwycić wszystkie stany w ludziach, broni i sprzęcie wojskowym, który po akcji scalenia przekazano do AK. Powołał również nową komendę Okręgu. (m.in. zastępcą Mireckiego został mjr Jan Toth ps. „Twardy”, „Roland”, a szefem sztabu został mjr Józef Baran ps. „Lucjan”). Wkrótce potem zorganizowane zostały komendy powiatowe w Dębicy i Lubaczowie. W strukturze organizacyjnej NZW Okręg V Rzeszów wchodził formalnie – wraz z Okręgiem IV Lublin – w skład Obszaru II, którym dowodził ppłk Tadeusz Zieliński (ps. „Dyzmaö, „Wujek”, „Zielonka”). W drugiej połowie marca 1945 r. przy komendzie Okręgu Rzeszowskiego utworzono Komendę Oddziałów Leśnych na czele, której stanął kpt. Tadeusz Gryblewski „Ostoja”, na początku maja zastąpiony przez kpt./mjr. Franciszka Przysiężniaka „Ojca Jana”, „Marka”. Komendzie OL podlegały oddziały: Józefa Zadzierskiego (vel Kowalika) „Wołyniaka”, Tadeusza Gajdy (vel Bernackiego) „Tarzana”, Bronisława Gliniaka „Radwana”, Stanisława Pelczara (vel Grzegorzewskiego) „Majki”, Stanisława Orłowskiego (vel Woźnickiego) „Weuwarta”, Franciszka Szarka (vel Kozuba vel Józefa Puchały) „Lisa”, a następnie Mariana Kazanowskiego „Ospałego” oraz Józefa Krawczyka „Kudłatego”. 

 

 

3 maja w lesie koło Ożanny w pobliżu Kuryłówki odbyła się koncentracja oddziałów leśnych NZW, świeżo zasilonych dezerterami z „ludowego” WP (z 2 Samodzielnego Batalionu Wojsk Wewnętrznych z Lubaczowa, którzy zdezerterowali 23 kwietnia oraz 3 Samodzielnego Bataliony Wojsk Wewnętrznych z Biłgoraja,  którzy uciekli do lasu 2 maja). Polową Mszę św. w intencji Ojczyzny odprawił o. Bartłomiej Głowacki, bernardyn z Leżajska.  Na uroczystość licznie przybyła ludność cywilna z Leżajska i okolicznych wiosek.  Po mszy świętej – pod nieobecność „Ojca Jana”, który do Ożanny dotarł dopiero wieczorem – przemawiali szef sztabu mjr „Lucjan” oraz oficer polityczny Tadeusz Kaczurba ps. „Tatar”, którzy odebrali przysięgę od nowoprzyjętych żołnierzy. Następnie odbyła się defilada oddziałów i wspólny obiad. Tymczasem za dezerterami posuwał się pościg – utworzony ad hoc 29 kwietnia zbiorczy pułk wojsk ochrony pogranicza NKWD (w jego skład weszły wydzielone pododdziały dwóch pułków – 11 i 372 – wojsk pogranicznych NKWD) dowodzony przez płk. Starycyna. To właśnie z enkawudzistami z tej jednostki starli się pod Kuryłówką partyzanci NZW. Do pierwszej potyczki doszło już 5 maja, gdy w Kuryłówce niepodziewanie pojawiły się dwie sowieckie tankietki. Zostały one ostrzelane i zmuszone do odwrotu w stronę promu na Sanie, którym przeprawiły się na drugi brzeg rzeki. Spodziewając się ataku sowieckiego na drugi dzień, „Ojciec Jan” na naradzie z „Tatarem” (który stanowczo opowiadał się za przyjęciem walki) oraz dowódcami oddziałów leśnych: „Wołyniakiem”, „Radwanem” „Majką” i „Lisem” określi plan działania. Ustalono warty, patrole i pasy działania poszczególnych oddziałów. 6 maja ok. godz. 6 rano sowieci uderzyli od strony Kulna. Jako pierwszy atak NKWD przyjął oddział „Radwana”. Następnie do walki włączyły się oddziały  „Majki” i „Lisa”. Wreszcie z prawej flanki od stronny Ożanny sowietów zaatakował najliczniejszy i posiadający najwięcej broni maszynowej oddział „Wołyniaka”. Enkawudzistów wzięto w kleszcze, tak aby nie mogli wycofać się za San. Walka mająca charakter regularnej bitwy trwała ponad 8 godzin. Wydaje się, że siły obu stron były wyrównane. Po stronie polskiej w bitwie brało udział w sumie ok. 170-200 żołnierzy (wliczając kilkunastu członków placówki NZW w Kuryłówce, której dowódcą był Emil Kostek „Maciek”). Zdecydowaną przewagę uzyskali – dobrze przygotowani do odparcia ataku i lepiej znający teren –  partyzanci.  „Biegnąc do  przodu z erkaemem – wspominał Zbigniew Bukojemski „Grom” z oddziału „Majki” – dołączył do mnie plut. podchorąży „Zabawa” od „Radwana” z visem w ręku. Prosił o mój erkaem. Położył go na moim ramieniu. Trzymałem nóżki rkm-u mając tłumik koło ucha. Wyrąbał cały talerz pocisków i oddal mi rkm, potem huczało mi w uszach kilka godzin. Gdy podeszliśmy blisko pozycji zajmowanych przez Rosjan, przerwali [oni] ogień i zaczęli się bezładnie wycofywać. Oddział „Wołyniaka” siedział im prawie na karku, chcąc uniknąć okrążenia [sowieci] zaczęli na całej linii panicznie uciekać, niektórzy porzucając broń i amunicję, by było im lżej. Dopiero teraz zaczęło się na dobre polowanie, biegliśmy aż do Kulna za wycofującymi się Ruskimi i poszlibyśmy, aż do Potoku, ale nadszedł rozkaż przerwania natarcia. Była godzina 15.” 

Sowieci ponieśli stosunkowe duże stary. Różne polskie źródła szacują je na 57-70 poległych (wg oficjalnych, zapewne mocno zaniżonych danych sowieckich zginąć miało tylko 11 enkawudzistów, zaś kolejnych 15 uznanych zostało za zaginionych). Straty strony polskiej były zdecydowanie mniejsze. Zginęło 5 partyzantów NZW, a 7 lub 8 zostało rannych.  

Bitwa pod Kuryłówką, do której doszło dwa dni przed kapitulacją III Rzeszy, była jedną z największych i – co ważne – zwycięskich bitew stoczonych przez podziemie niepodległościowe z oddziałami sowieckimi na ziemiach polskich. Data bitwy wymownie pokazuje, że dla Polaków klęska Niemiec w drugiej wojnie światowej nie oznaczała bynajmniej odzyskania suwerennego państwa, utraconego we wrześniu 1939 r., tylko początek nowej, sowieckiej okupacji.

Wkrótce po bitwie na rozkaz „Ojca Jana” odziały leśne NZW wycofały się na lewy brzeg Sanu. W obawie przed sowieckimi represjami Kuryłówkę opuścili także jej mieszkańcy, chroniąc się w Starym Mieście i Leżajsku.  

8 maja oddziały NKWD przeprowadziły pacyfikację Kuryłówki. Spalonych zostało ok. 200 domów i zabudowań gospodarczych. Sowieci zamordowali również 8 mężczyzn, którzy pozostali we wsi. 

Dla mieszkańców spacyfikowanej Kuryłówki NZW przeznaczyło później w formie zapomóg część z 11, 5 mln zł. zdobytych w wyniku akcji ekspropriacyjnej na bank w Przemyślu, przeprowadzonej na rozkaz mjr „Twardego” 23 VI 1945 r. 

W drugiej połowie maja 1945 r. Kazimierz Miecki, zagrożony aresztowaniem, przekazał prezesurę Okręgu Rzeszowskiego SN i komendę Okręgu Rzeszowskiego NZW(NOW) Józefowi Sałabunowi ps. „Grom”, a sam objął funkcję szefa Oddziału Organizacyjnego (I) w Komendzie Głównej NZW. Na przełomie maja i czerwca „Grom”, będący przeciwnikiem walki zbrojnej i zwolennikiem koncepcji legalizacji SN, rozwiązał Komendę Oddziałów Leśnych, polecając F. Przysiężniakowi zdemobilizować oddziały partyzanckie – które liczyły wówczas w sumie ok. 450 żołnierzy – i ukryć broń. Wkrótce potem zdemobilizowane zostały oddziały B. Gliniaka „Radwana”, S. Orłowskiego „Weuwarta” i M. Kazanowskiego „Ospałego”. Rozkazowi o rozwiązaniu oddziałów leśnych nie podporządkowali się Józef Zadzierski „Wołyniak” i Tadeusz Gajda „Tarzan”. Na początku 1946 r. po reorganizacji struktur NZW przez nowego komendanta okręgu Piotra Woźniaka ps. „Wir”, oddziały „Wołyniaka” i „Tarzana” weszły w skład okręgowego Pogotowia Akcji Specjalnej (PAS).

Tekst dr hab. Krzysztof Kaczmarski
naczelnik Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN w Rzeszowie

 

W odwecie za porażkę w bitwie z oddziałami NOW-NZW,  8 maja 1945 roku Sowieci spalili Kuryłówkę. Podczas pacyfikacji zginęło co najmniej ośmiu mieszkańców tej wioski. Pomordowanych pochowano na cmentarzu w sąsiednim Tarnawcu. Na zdjęciach: tabliczki nagrobne ofiar pacyfikacji. Fot. Artur Brożyniak, IPN; stan z 2009 r. oraz bratni grób żołnierzy NOW na Starym Cmentarzu w Tarnogrodzie. Fot. Tomasz Bereza. 

 
{GALERIA:419724-419730-419727-419721-419733-419736}

Tekst Tomasza Berezy „Bój pod Kuryłówką” z lipca 2008 r., „Podkarpacki Przeglad Samorządowca”   

do góry