Nawigacja

Aktualności

Odyseja Wolności – z dr. Karolem Nawrockim, prezesem Instytutu Pamięci Narodowej, rozmawia Jan Ruman

Wywiad ukaże się w najnowszym numerze „Biuletynu IPN” nr 7–8/2022, który wkrótce będzie w sprzedaży.

  • Dr Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej. Fot. Mikołaj Bujak (IPN)
    Dr Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej. Fot. Mikołaj Bujak (IPN)

Instytut Pamięci Narodowej na początku swego istnienia kojarzony był głównie z teczkami, lustracją, ujawnianiem agentów. Ale każdy prezes Instytutu zmieniał trochę jego oblicze. Janusz Kurtyka zdynamizował prace IPN i położył nacisk na przywrócenie pamięci Żołnierzy Wyklętych. Łukasz Kamiński akcentował wspólne dzieje walki z komunizmem w Europie Środkowo-Wschodniej, co zaowocowało współpracą z podobnymi instytucjami w tym regionie. Jarosław Szarek dowartościował lokalne inicjatywy niepodległościowe i antykomunistyczne, dzięki czemu IPN z wielkich miast, w których ma oddziały, trafił pod strzechy, do miasteczek i wsi.

Każdy z moich poprzedników wniósł do Instytutu Pamięci Narodowej ogromny wysiłek i wiele rozwiązań, akcentów, które wynikały z osobistego doświadczenia, umiejętności, zainteresowań badawczych, kontekstu geopolitycznego, w którym oni działali, czy nawet ich cech charakteru. Nie wyobrażam więc sobie, aby nie kontynuować troski o sprawy ważne dla profesora Janusza Kurtyki – w tym związane z fenomenem żołnierzy podziemia antykomunistycznego czy dbałości o sprawy życia publicznego w kontekście lustracji i dekomunizacji; zaniedbać relacje z naszymi czeskimi, słowackimi, węgierskimi, ukraińskimi i innymi partnerami z Europy Środkowo-Wschodniej – co było objęte szczególną troską prezesa Łukasza Kamińskiego; czy zapomnieć o kluczowej roli edukacyjnej, memoratywnej i tożsamościowej Instytutu w mniejszych miejscowościach i na polskich wsiach, co – jak wskazał pan redaktor – było szczególnie ważne dla prezesa Jarosława Szarka. Już po pierwszym roku mógłbym przedstawić całą listę konsekwentnej aktywności w tym zakresie – od setek projektów edukacyjnych, dziesiątek tablic i uroczystości w Polsce regionalnej, przez wychodzące publikacje, proces dekomunizacji, ekshumacje i pogrzeby bohaterów, po spotkania, wspólne konferencje i rzeczywiste działania z partnerami z Europy Środkowej.

Mam wrażenie, że sztandarowy projekt pana Prezesa – „Szlaki Nadziei” – to jest pomysł na opowiadanie naszej historii w taki sposób, żeby inni chcieli o niej słuchać; bo przecież przybliżając nasze szlaki nadziei, dotykamy historii innych państw i narodów. Kiedy wspominamy o polskich lotnikach w Wielkiej Brytanii, to opowiadamy także o tym, co dali nam Brytyjczycy. Gdy mówimy o polskich dzieciach w Nowej Zelandii, to opowiadamy o historii tego kraju…

„Szlaki Nadziei. Odyseja Wolności” to rzeczywiście dobrze zaplanowany na lata 2022–2025 projekt Instytutu, który już pozwolił nam opowiedzieć o polskim genotypie wolności w kilku miejscach w Polsce i na świecie, a przed nami jeszcze długa droga szlakiem generałów Andersa, Maczka i innych polskich dowódców oraz żołnierzy, którzy na wielu szerokościach geograficznych walczyli ze złem. Warto dodać, że w ramach projektu ukazały się już dwie publikacje, odbyło się kilka koncertów, a przed nami dziesiątki innych inicjatyw.

Kiedy rok temu stawał pan na czele IPN, mówił pan o potrzebie transformacji. Co musi się zmienić?

Mój program działania Instytutu na lata 2021–2026, przedstawiony otwarcie Kolegium IPN i polskiemu parlamentowi, zakłada wprowadzenie balansu pomiędzy pielęgnowaniem fundamentów funkcjonowania instytucji (archiwa, nauka, ekshumacje, lustracja, ściganie zbrodni, upamiętnianie) i dbaniem o prawdziwą rewolucję w zakresie funkcjonowania Instytutu, komunikowania się z polskim społeczeństwem i ze światem. Wiąże się to także ze zmianami w dystrybucji naszej oferty – w tym z dostrzeżeniem zmieniającego się świata, form recepcji wiedzy historycznej. Najkrócej rzecz ujmując – co dobre pielęgnować, co nie najlepsze – zmieniać, pomimo oczywistych zawodów doznanych przez niektóre osoby i oporów.

Symbolem nowości stają się biura – Nowych Technologii czy też Wydarzeń Kulturalnych.

Oba te biura są symbolem nowości, ale po tych kilku miesiącach mogę śmiało powiedzieć, że także symbolem sprawności nowej oferty Instytutu. Setki osób na koncertach poświęconych „Artystom Andersa” czy „Historii Niewypłakanej” – i to właśnie najczęściej w mniejszych miejscowościach, gdzie opowiadamy trudną historię XX w. z muzycznej sceny – są najlepszym dowodem na to, że potrafimy! Z kolei pierwsze sukcesy Biura Nowych Technologii zamykają się w twardych liczbach – pierwszą fabularną grę historyczną „Grę Szyfrów” o wojnie Polski z bolszewikami, z platformy Steam ściąga ponad 50 tys. osób, a gra ma prawie 12 mln wyświetleń i zagrało w nią ponad 300 tys. osób. Zresztą decyzja Ministerstwa Edukacji i Nauki, aby gra stała się częścią podstawy programowej, trafiając tym samym do wszystkich szkół w Polsce, jest równie dobrą rekomendacją jak liczby.

Uczestniczy pan w ważnych wydarzeniach takich jak otwarcie Muzeum Ofiar Komunizmu w Waszyngtonie…

Wyraźny polski komponent historyczny w muzeum w centrum Waszyngtonu to duży sukces Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego – prof. Piotra Glińskiego oraz Polskiej Fundacji Narodowej. Jako członkowi Rady waszyngtońskiego muzeum, ale przede wszystkim jako prezesowi Instytutu Pamięci Narodowej przypadł mi zaszczyt inauguracyjnej mowy o złu komunizmu, który wciąż zbiera tragiczne żniwo na świecie. Jestem pełen nadziei, że to nie ostatni głos Instytutu w międzynarodowym środowisku, w stolicy USA – przygotowujemy obecnie dwa ważne projekty międzynarodowe wykorzystujące ogromny potencjał naszych pracowników. Swoją drogą obecność Instytutu w międzynarodowej przestrzeni publicznej to duża zasługa – też nowego – Biura Współpracy Międzynarodowej, za sprawą którego w dyskusjach historycznych ze światem nie jesteśmy w pozycji reakcji, a po prostu mówimy swoje – we Freedom Park w Pretorii, w Londynie, w Paryżu, w Harare, w Military Museum w Alabamie, w gronie ambasadorów z całego świata w Warszawie czy właśnie w Waszyngtonie.

W jakiej mierze doświadczenia wyniesione z Muzeum II Wojny Światowej przekładają się na działania w Instytucie?

To dwie różne instytucje, o innej kalorii w infrastrukturze państwa polskiego, choć obie bardzo ważne i oparte na tym samym fundamencie – prawdy o polskiej historii. Na pewno przez cztery lata spędzone w Muzeum II Wojny Światowej zyskałem duże doświadczenie w zarządzaniu instytucją kulturalno-historyczną. I oczywiście doświadczenie mierzenia się z poważnymi problemami w walce o historyczną świadomość. Wszystkie nieoczywiste z perspektywy roku 2017 (kiedy zostałem dyrektorem) sukcesy Muzeum II Wojny Światowej nie byłyby możliwe bez wielu osób, które po pierwsze miały głębokie poczucie misji w sektorze budowania świadomości historycznej, po drugie zaufały mi w momencie nieuzasadnionego, histerycznego ataku niektórych naukowców i części mediów broniących narracji odległej od historycznej prawdy. Część byłych pracowników Muzeum II Wojny Światowej swoje doświadczenie i umiejętności wykorzystuje dziś w Instytucie Pamięci Narodowej. Natomiast przez wzgląd na bardzo szeroki zakres zadań Instytutu, których nie da się porównać z misją muzealną – nawet tak wyjątkowej  placówki jak Muzeum II Wojny Światowej, stosowanie kalek w mojej obecnej misji nie wchodzi w grę.

Ma pan odwagę kontynuować dzieło dekomunizacji i desowietyzacji przestrzeni publicznej. Burzy pan pomniki wdzięczności Armii Czerwonej…

Są sytuacje, w których ani odwaga, ani głębokie poczucie misji i dziejowej sprawiedliwości nie rozwiązują jeszcze problemu. Rozpoczęcie – mam nadzieję – ostatniego etapu dekomunizacji przestrzeni publicznej w Polsce wymagało przede wszystkim dużej determinacji w wewnętrznych trybach instytucji i znalezienia przez Biuro Upamiętniania Walk i Męczeństwa rozwiązań, których dotychczas nie udawało się wdrożyć. Szczęśliwie proces ruszył, wymaga nadal – czasem niełatwej – współpracy z samorządami. Wierzę więc, że w końcu Polska będzie wolna od pomników sowieckich, na które patrzę jak na publiczny przejaw pogardy dla ofiar komunistów, wyraz triumfu zniewolicieli i narzędzie dekonstrukcji prawdy historycznej.

Wznawiane są dochodzenia w sprawach zbrodni komunistycznych, czy można mieć nadzieję na rozliczenie z przeszłością?

Po ustaleniu wspólnej ,,mapy drogowej” dla pracy Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, w ciągu kilku miesięcy prokuratorzy skierowali 12 wniosków o uchylenie immunitetu sędziom i prokuratorom z czasów PRL, w których sformułowano 39 zarzutów – trzeba mieć na uwadze, że nie wszystkim sędziom i prokuratorom przysługuje immunitet, w stosunku do tej grupy w tym samym czasie nakreślono 92 zarzuty. Trwają też ponowne analizy niewyjaśnionych zbrodni z lat osiemdziesiątych. Na sprawiedliwe i pełne rozliczenie zbrodni niemieckich nazistów i komunistów nie ma oczywiście szans – straciliśmy zbyt dużo czasu i możliwości w okresie transformacji ustrojowej, na początku lat dziewięćdziesiątych. Nie zmienia to jednak poziomu determinacji w rozliczeniu tych niegodziwości systemów totalitarnych, które znajdują się w naszym zasięgu.

Przypomina pan o różnych przedsięwzięciach, które służyły polskości – na przykład o Klubie Sportowym Gedania, który obchodzi stulecie istnienia…

Przeszłość, historia to nie tylko refleksja o świecie, którego już nie ma, ale drogowskaz i nauka w świecie, który właśnie współkreujemy. Z tego względu, a także z poczucia obowiązku i przyzwoitości dziejowej Instytut inspiruje się historią wielu środowisk i jednocześnie inspiruje wiele środowisk – w tym sportowe. Bycie członkiem klubu sportowego Gedania w zdominowanym przez niemieckich nazistów Wolnym Mieście Gdańsku było deklaracją polskości, stanowiło możliwość pielęgnowania aspiracji narodowych i w końcu, już po roku 1939 bycie przedwojennym gedanistą wiązało się z ofiarą, niekiedy utraty życia. Nie pozwolimy zapomnieć o tych, którzy Polsce służyli, za Polskę walczyli, cierpieli, o tych, którzy za Polskę umierali. Niezależnie od tego, czy byli zawodowymi żołnierzami, cywilami, sportowcami, duchownymi, czy politykami służącymi w duchu wolności i dobrobytu Ojczyzny.

Od kilku miesięcy obok nas toczy się wojna, jakie nowe wyzwania stawia to przed IPN-em?

Oczywiście wyzwanie solidarności z Ukraińcami, która to solidarność w naszym narodzie jest powszechna i naturalna. Instytut i wielu naszych pracowników w wielu zakresach wspierało naród ukraiński w przetrwaniu neobolszewizmu płynącego brutalnym nurtem z dzisiejszej Rosji. Za nami także wiele działań w zakresie bezpieczeństwa samej instytucji. Wierzę jednocześnie, że rosyjska agresja i przyjacielska postawa Polaków, w tym Instytutu Pamięci Narodowej, wobec napadniętej Ukrainy pozwoli nam także wejść w realny dialog na polu historycznym.
Panie redaktorze, proszę dać mi na końcu możliwość skorzystania z okazji i złożenia podziękowań panu osobiście oraz całemu zespołowi „Biuletynu IPN”, a także pracownikom Wydawnictwa Instytutu oraz autorom książek i artykułów za codzienną pracę dającą owoce w postaci tak wartościowych publikacji. Bardzo się też cieszę, że w ostatnich miesiącach aż o 3 tys. (w porównaniu z rokiem ubiegłym) wzrósł poziom skutecznej dystrybucji naszej oferty wydawniczej – wasza praca zasługuje na to, żeby mieć jak najwięcej odbiorców!

„Biuletyn IPN” nr 7–8/2022 – Czym była PRL

do góry